Psychopata.
Zastanówcie się, co jest Waszą pierwszą myślą, gdy słyszycie
to słowo. Co czujecie? Może spróbuję zgadnąć. To słowo kojarzy
Wam się z czymś skrajnie negatywnym, z mordercami, gwałcicielami i
oszustami. Takie stanowisko nie jest nieuzasadnione. 1% całej
populacji to psychopaci, natomiast w więzieniach ten wskaźnik
rośnie do około 20%. Przypadek? Nie sądzę.
Opiszmy
sobie takiego psychopatę. Przede wszystkim, ma on upośledzone
odczuwanie emocji – co na poziomie neurologicznym wiąże się ze
zmianami w ciele migdałowatym, czyli centrum sterowania emocjami w
mózgu. Psychopaci nie odczuwają emocji takich jak strach,
współczucie, litość lub odczuwają je w niewielkim stopniu.
Ponadto są to osoby mało ugodowe, nie wahające się manipulować
ludźmi. Cechują się niezachwianą pewnością siebie i niebywałą
charyzmą. Gdy obierają sobie jakiś cel, są wytrwali i bezwzględni
w dążeniu do niego.
Przedstawmy
sobie myślenie psychopaty na podstawie pewnego dylematu moralnego
wymyślonego przez Judith Jarvis Thomson. Brzmi on następująco:
„Pewien chirurg zauważa, że w szpitalu znajduje się pięć osób,
które pilnie potrzebują przeszczepu jednego z organów – każda
innego. Jeśli ich nie otrzymają, umrą w przeciągu 24 godzin. Tak
się składa, że przez miasto przejeżdża samotny turysta, który
wstępuje do szpitala na rutynową kontrolę zdrowia. Chirurg szybko
orientuje się, że mógłby być on dawcą dla wszystkich pięciu
osób. Na dodatek wie, że nikt nie będzie go podejrzewał w razie
zaginięcia turysty. Co powinien zrobić?”
Większość
ludzi przy rozwiązywaniu tego dylematu, dochodzi do wniosku, że
zabicie turysty jest rzeczą absolutnie niemoralną. Natomiast
psychopaci - „no problem”. Dla nich liczą się liczby, nie
uczucia. Sytuacja, w której pięć umierających osób przeżyje
kosztem jednej jest logiczna.
Kevin
Dutton w swojej książce „Mądrość psychopatów” zwraca uwagę,
że psychopaci, to nie tylko kryminaliści. Większość z nich żyje
wśród nas i dobrze się ma, nie chodzą po ulicy mordując ludzi, a
zamiast tego znajdują sobie inne „podniety” jak hazard czy skoki
ze spadochronem. Możemy ich nazwać psychopatami funkcjonalnymi.
Cechy psychopatyczne są u nich słabsze, niż u tych siejących
postrach. Zawody, w których można znaleźć największy odsetek
psychopatów, to politycy, prezesi dużych firm, prawnicy, pracownicy
mediów, handlowcy, chirurdzy, policjanci, a nawet kapłani. Można
tu znaleźć pozytywny dla społeczeństwa (!) aspekt psychopatii.
Pomyślcie tylko – chirurg, który w trakcie skomplikowanej
operacji potrafi zachować zimną krew czy policjant, który nie
zawaha się w podczas starcia z przestępcą.
Na
początku artykułu wspomniałam, że 1% społeczeństwa to
psychopaci. Okazuje się, że w ciągu prawie całej historii
ludzkości odsetek ten stale wynosił 1% (Dutton, 2015). Zawsze
potrzebny był ryzykant. Ktoś, kto pierwszy (wbrew zdrowemu
rozsądkowi) pójdzie zapolować na mamuta. Na dodatek, skoro
ewolucja nie wyeliminowała psychopatów, można wnioskować, że ich
obecność jest w jakiś sposób potrzebna. A Wy jak sądzicie?
PS.
Moim celem było zainteresowanie Was kwestią psychopatii z trochę
innej strony. Zwykle mówi się o jej negatywnych aspektach, a ja
spróbowałam pokazać obie strony medalu ;) Jeśli wydaje się Wam
to kontrowersyjne, coś jest dla Was niejasne lub chcecie się
dowiedzieć więcej, odsyłam was do książki „Mądrość
psychopatów” Kevina Duttona, która jest prawdziwą kopalnią
wiedzy na ten temat.
*Dutton,
K. (2015). Mądrość psychopatów. Warszawa: MUZA SA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz