Przyznajcie się. W czasach, gdy biegaliście jeszcze na poziomki z drabiną, przewijaliście też kasety magnetofonowe za pomocą ołówka. Mogę się również założyć, że część z was, co najmniej raz w życiu próbowała zgasić światło za pomocą pantofla. O ile ołówek w roli przewijacza sprawdzał się świetnie i nagminnie używano go do tego celu, o tyle mało komu udało się zgasić to przeklęte światło. A przynajmniej mnie się nie udawało.
Mniejsza
jednak o wynik tych działań. Rzecz w tym, że oba są przykładem
przełamania śmiesznie brzmiącego zjawiska, a mianowicie fiksacji
funkcjonalnej. W podręczniku z psychologii poznawczej, czy innym
wiarygodnym źródle, można przeczytać, że fiksacja funkcjonalna
to nieumiejętność do zauważenia innej funkcji przedmiotu, niż
ta, do której został stworzony. Wiąże się to z trudnością w
rozwiązywaniu nietypowych problemów.
Więc
czemu coś takiego w ogóle istnieje? Czemu ewolucja jakoś się tego
nie pozbyła, skoro tak nam to przeszkadza?
Ano,
nie wyeliminowała, ponieważ z reguły używanie przedmiotów
zgodnie z ich przeznaczeniem, jest logiczne, przydatne i (co
najważniejsze dla Pani Ewolucji) przystosowawcze. Co się dzieje z
ludźmi, którzy nie potrafią zawiązać sznurówek czy walą w
ścianę patelnią zamiast coś na niej usmażyć? Najczęściej nie
kończą zbyt dobrze (chyba, że kolega ich nagra i zbiorą dużo
subów na youtubie). Jak więc widzimy, odpowiednie używanie
przedmiotów jest sprawą normalną, moralną, zgodną z konstytucją
(sic!), etc. Problem zaczyna się, kiedy nie możemy się oderwać od
funkcji danej rzeczy, podczas gdy moglibyśmy wykorzystać ją w
innym celu.
Przewijanie
ołówkiem kasety jest tylko prostym przykładem, na który większość
ludzi jest w stanie wpaść bez większego problemu. Jedak co w
przypadku, gdy nasz problem jest dużo bardziej złożony?
Weźmy
na przykład zadanie zaproponowane przez Karla Dunckera* (dowiedz się
kim był i zaimponuj koleżankom przy piwie). Polegało ono na tym,
że mając do dyspozycji świeczki, pinezki i pudełka z zapałkami,
uczestnicy mieli przymocować świeczki do drzwi w taki sposób, żeby
znajdowały się na wysokości jednego metra i jednocześnie tak,
żeby płomień nie zniszczył drzwi. Macie już pomysł jak to
rozwiązać?
Stosunkowo
niewielki ułamek społeczeństwa potrafi bez żadnych wskazówek
przełamać fiksację funkcjonalną. Lecz liczba ta rośnie, gdy mamy
świadomość naszej sztywności umysłowej i staramy się „na
siłę” myśleć niestandardowo.
Pytanie
brzmi – od czego zależy nasza kreatywność i to czy potrafimy
twórczo myśleć? Dużo zależy od naszej osobowości, ale znaczenie
ma też iloraz inteligencji, wiek czy nawet płeć. Są to co prawda
nieznaczne różnice, ale (nie bez mojej satysfakcji) okazuje się,
że to mężczyźni myślą bardziej szablonowo.
I
na koniec dobra informacja dla was – mając świadomość swojej
tendencji do myślenia w pewnych ramach, możemy starać się ją
przezwyciężać. Wbrew pozorom takie ćwiczenia mogą bardzo
rozwinąć kreatywność.
Odp.
Kluczem do zagadki jest przezwyciężenie fiksacji funkcjonalnej i
użycia pudełek na zapałki jako podestów dla świec. Pudełka
należy przypiąć pinezkami do drzwi, postawić świecę i voila.
*
Duncker, K. (1945). On problem-solving. Psychological
Monographs, 58, 1-110.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz