Od
jutra. Od poniedziałku. Od Nowego Roku! Większość z nas pewnie
nie raz planowała rozpoczęcie działania wyznaczając sobie któryś
z tych terminów, śmiem nawet powiedzieć, że niejednokrotnie. Wiem
z doświadczenia własnego oraz moich znajomych, a także z licznych
badań, że większość planów nigdy nie zostaje spełnionych.
Dlaczego? Zdecydowanie dużą rolę odgrywa tu motywacja, a więc
procesy psychiczne i fizjologiczne popychające nas w kierunku
różnorakich zachowań i działań. Bardzo ważną strukturą
mózgową związaną z tym zagadnieniem jest układ nagrody, w
którego skład wchodzi brzuszne pole nakrywki oraz jądro półleżące
- aktywuje się on za każdym razem gdy zaspokajamy popędy (np. głód
lub popęd seksualny).
Im
większa motywacja tym większe prawdopodobieństwo osiągnięcia
celu, ale od czego zależy jej wielkość? Głównie od zysków jakie
dane działanie przyniesie jednostce, im większa wartość tym
bardziej prawdopodobne wystąpienie zachowania, dlatego właśnie nie
mamy problemów z motywowaniem się do podstawowych czynności
życiowych takich jak jedzenie czy sen, a nawet uznajemy je za
przyjemne, bo mają dla nas wysoką, o ile nie najwyższą, wartość
- utrzymują nas przy życiu, a rezultaty są natychmiastowe (od razu
czujemy się wyspani/najedzeni).
Dużo
więcej trudności sprawia zmotywowanie się do zachowań, których
skutki mają być odległe w czasie, przykładem może tu być nauka,
odchudzanie czy ćwiczenie gry na instrumencie. Wysiłek, jaki
wkładamy w te działania wydaje się niemiarodajny, bo efekty nie są
od razu widoczne i układ nie zostaje pobudzony, a zatem nie
zostajemy "nagrodzeni" za nasze starania i nawet jeśli
wiemy o naszym odległym celu to poddajemy się działaniu sztuczek
naszego mózgu, który chce nagrody teraz, od razu i włączamy
ulubioną grę lub kupujemy paczkę chipsów, nawet jeśli wiemy, że
to sprzeczne z naszym długoterminowym postanowieniem.
Nie
należy wszystkiego upraszczać i znosić do motywacji, bo jeśli
chodzi np. o odchudzanie, w grę poza nią wchodzi wiele procesów
fizjologicznych, które nami kierują, ale mimo wszystko nie da się
pominąć tutaj roli układu nagrody.
Oprócz
teorii chcielibyście też pewnie usłyszeć odpowiedź na pytanie
"to w takim razie jak mam się zmotywować?”. Przykro mi, ale
odpowiedzi nie znam, inaczej nie pisałabym tej notatki na ostatnią
chwilę... ale mam kilka rad które mogą się przydać:
1.
Wyznaczaj "kamienie milowe", są zdecydowanie mniej odległe
niż końcowy efekt i pozwalają śledzić postęp jaki robisz.
2.
Przygotuj plan! Zaplanuj co będziesz robić, kiedy, w jaki sposób,
z kim, czego potrzebujesz, to wszystko pozwoli ci przejść od fazy
tzw. kontemplacji do właściwego działania.
3. Wyznacz cel,
który naprawdę ma dla ciebie znaczenie. Zastanów się, czy
zgubienie kilku kilogramów, których nikt oprócz ciebie nie
zauważa, albo nauka gry na instrumencie, którego nie lubisz są aż
tak ważne?
4. Niektóre badania sugerują, że gdy wyznaczasz
sobie cel, lepiej nie mówić o nim nikomu (zgodnie z nimi, kiedy
informujemy bliskich o naszym zamiarze, czujemy, że już po części
go spełniliśmy, co pobudza ośrodek nagrody i obniża motywację),
ja jednak opierając się na własnym doświadczeniu, wiem, że
lepiej radzę sobie, gdy mam osobę, która "ma na mnie oko"
i przypomina mi o tym dlaczego zaczęłam, dlatego ten punkt
pozostawiam do własnej interpretacji :)


