poniedziałek, 21 marca 2016

Do zobaczenia! :)

Ależ te 3 miesiące szybko minęły, nieprawdaż? Niestety, marzec dobiega końca, a razem z nim nasz projekt „Trwa badanie”. W związku z tym, nadszedł czas na krótkie podsumowanie oraz wiele podziękowań.

Zgodnie z planem, na naszym blogu pojawiło się 25 napisanych przez nas artykułów, związanych tematycznie z różnymi obszarami psychologii. Starałyśmy się pokazać poprze nie swój punkt widzenia, podzielić przemyśleniami, ale również udowodnić Wam, że wiedza z zakresu psychologii może być ciekawa i użyteczna. W ramach projektu przeprowadziłyśmy również 3 akcje uliczne, w których łącznie wzięło udział 367 osób – serdecznie dziękujemy! Nie tylko w każdej akcji udało nam się uzyskać  ciekawy efekt, którym mogłyśmy się z Wami podzielić, ale również dla nas były niezapomnianymi doświadczeniami, dzięki którym bardzo dużo się nauczyłyśmy.

Chcemy również podziękować za pomoc i wsparcie instytucjom, które pozwoliły nam rozwiesić plakaty i pozostawić ulotki, jak i wszystkim osobom, naszym bliższym i dalszym znajomym, za wszelkie przejawy zainteresowania , słowa zachęty, otuchy i pochwały – dla Was warto było włożyć w ten projekt każdy wysiłek!

Chyba czas kończyć, zanim się całkiem rozczulę ;) Na zakończenie, chciałabym tylko powiedzieć, że w naszych serduszkach tli się maleńka nadzieja, że ktoś z Was dowiedział się czegoś nowego dzięki naszemu blogowi, czegoś się nauczył, skorzystał z którejś z naszych porad i może dzięki nam zaczęła się jego przygoda z psychologią – jeśli Ty jesteś tą osobą, o której mówię, mimo, iż nasz projekt dobiegł końca, niech ta przygoda trwa nadal, będziemy trzymać kciuki! 

niedziela, 20 marca 2016

Na co liczyć?

          Cześć, dzisiaj znów powrócimy do zagadnień związanych z człowiekiem, ale – uwaga, uwaga, ten wpis będzie nieco inny od pozostałych. Może bardziej kaleki, ale dotąd nie zdarzało się żeby notkę pisała któraś z dziewczyn, która nie ma tego we krwi ;) A dzisiaj ja, człowiek bardziej od spraw technicznych, chciałam powiedzieć Wam kilka słów o bliskiej mi dziedzinie, a właściwie o reakcjach jakie wywołuje u wielu ludzi. Chodzi mi tutaj o, nie zgadniecie, matematykę.

          Tytuł wpisu może wydać się mylący, ale przecież spotykamy różne postawy wobec tak zwanej królowej nauk. Między innymi: „Na co mam to liczyć?”. To bardzo proste, matematyka rozwija kreatywne, abstrakcyjne myślenie, ćwiczy umysł i ma tak dużo, że prawie nieskończenie wiele zastosowań w życiu. Ale nie będę się tu nad nimi rozpisywać, przecież wszyscy słyszeliśmy to już sto razy od swoich nauczycieli, uparcie próbujących wbić do głów pokoleniom opornych uczniów wzory skróconego mnożenia ;)

          Jednak co w sytuacji, gdy, mimo wszystko, nie potrafimy zobaczyć użyteczności w masie znaczków, cyferek i wzorków, a słowo matematyka wywołuje tylko dreszcze i inne negatywne odczucia? Cóż, faktem jest, że istnieje zaburzenie psychiczne opisane jako paniczny lęk przed rozwiązywaniem zadań matematycznych. Opisali je Mark Ashcraft i Elizabeth Kirk – psychologowie z Uniwersytetu Cleveland w USA, którzy zidentyfikowali wśród grupy badanych uczniów typowe objawy fobii, kiedy proszono ich o policzenie podstawowych zadań. Jak wiecie, fobia jest obsesyjnym, nieuzasadnionym i panicznym strachem przed pewnymi rzeczami lub sytuacjami. Uważa się jednak, że można sobie z tym poradzić dzięki terapii behawioralnej, czyli, rozumując na mój ścisły umysł, ‘oduczyć’ dziecko strachu przed matematyką.

Inną przeszkodą w pokochaniu matematyki całym sercem może być dyskalkulia. Często słyszymy o tym, że pewne osoby mają trudności w uczeniu się z powodu dysleksji, jednak często zapominamy, a może nawet nie mamy świadomości, że istnieje analogiczne zaburzenie polegające na trudnościach z wykonywaniem elementarnych działań na liczbach i problemami z logicznym myśleniem. Odsuńmy się jednak od matematyki jako czynnika związanego z trudnościami, zaburzeniami czy synonimu największych cierpień w szkole. Nie każdy musi być jak Cauchy (to jeden z wybitnych matematyków, wygooglujcie jeśli macie ochotę, fajny z niego gość) i nie ma w tym nic złego.

Jeśli jednak nie dostajecie wysypki na widok liczb, chciałabym Was zapewnić, że matematyka może być ciekawa i nawet, gdy nie spotkacie na Waszej drodze kogoś, kto będzie umiał Wam to pokazać – nie zniechęcajcie się! Matematyką można się bawić, serio. Przychodzi mi na myśl Sudoku, gdzie trzeba wykazać się logicznym myśleniem i niedużą umiejętnością dodawania. Jak już mówiłam, nie każdy musi być matematykiem, nie każdego musi to interesować, ale może z odrobiną dobrej woli diabeł okaże się nie taki straszny, chociażby dzięki łamigłówkom :)

Celem naszego projektu „Trwa badanie” było udowodnienie Wam, że psychologia może być ciekawa i użyteczna. Sądzę, że dzięki świetnym artykułom dziewczyn, udało nam się Was do tego przekonać. Teraz ja chciałabym Wam pokazać, że również matematyka, przez wielu uważana za zło wcielone, jest całkiem fajna. W codziennym życiu, nie da się ukryć, ale wiedza z zakresu, przynajmniej elementarnej matematyki, jest niezwykle ważna i użyteczna. Rozejrzyj się – liczby są wszędzie! Na sklepowych półkach, na budynkach, w kalendarzu, jako numer Twojego konta w banku czy telefonu. I może zamiast się ich bać, spróbujesz się z nimi zaprzyjaźnić?


sobota, 19 marca 2016

„Panie Burku, zapraszam na kozetkę” - czyli o psychologii zwierząt

Cześć, dzisiejszy artykuł będzie w pewnym stopniu różnił się od pozostałych. Oderwiemy się trochę od świata ludzi i mechanizmów jakie w nim rządzą, a zamiast tego przeniesiemy się do świata zwierząt. Zoopsychologia to bowiem temat, którego nie sposób pominąć, pisząc o szeroko pojętej psychologii.

Zacznijmy może lekko kontrowersyjnie. Czy w ogóle można mówić o czymś takim jak psychologia  zwierząt? Samo słowo „psychologia” pochodzi bowiem z języka greckiego i dosłownie oznacza „nauka o duszy”. A więc, aby mówić o takiej nauce trzeba przyjąć, że zwierzęta posiadają duszę. Stanowisko kościoła katolickiego w tej sprawie jest następujące: zwierzęta nie mają duszy, zatem nigdy nie trafią do nieba. Inni twierdzą, że zwierzęta mają duszę, lecz bardzo różniącą się od tej ludzkiej. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Chętnie poznam je w komentarzu jednak teraz przejdźmy dalej, gdyż jest to aspekt mocno wkraczający na pole filozofii ;)

Faktem pozostaje, że zoopsychologia wyłoniła się jako nauka pod koniec XIX wieku. Głównymi jej zadaniami jest badanie reakcji zmysłowych, instynktownych zachowań zwierząt i mechanizmów jakie nimi rządzą. Jest ściśle połączona z etologią i behawiorystyką.

Na czym jednak polega psychologia zwierząt? Przecież terapeuci nie kładą psów i kotów na kozetce w swoim gabinecie i nie każą opowiadać im o swoich problemach (wbrew paru popularnym memom). Istotą zoopsychologii jest w pierwszej kolejności zrozumienie, dlaczego zwierzę zachowuje się tak a nie inaczej. Jeśli nasz pies szczeka z niewiadomych powodów lub koń za nic w świecie nie chce wejść do przyczepy, najprawdopodobniej istnieje jakaś przyczyna, której my, jako odrębny gatunek, nie dostrzegamy.

 Żeby zrozumieć zachowanie zwierząt, trzeba wziąć pod uwagę ich ewolucyjne uwarunkowania, sposób życia w naturalnym środowisku, a także budowę ciała i funkcje poznawcze. Weźmy na przykład konie, które są zwierzętami stadnymi, i które w naturalnym środowisku nie przeżyłyby samotnie, bardzo źle znoszą samotność i oddzielenie od innych koni. Często też płoszą się z zupełnie błahych powodów, na przykład widząc powiewającą na wietrze chorągiewkę. W takich sytuacjach często można usłyszeć opinię, że „koń jest głupi i tchórzliwy”. Takie zachowania jednak nie dziwią tych, którzy rozumieją, że zwierzę to jest roślinożercą i w jego naturalnym, dzikim środowisku jedynym sposobem obrony przed napastnikiem jest ucieczka. W takich okolicznościach dużo bardziej opłaca się tak zwany „fałszywy alarm” niż zaniechanie ucieczki.

To na co jeszcze trzeba zwrócić uwagę, to sposób w jaki zwierzęta postrzegają świat. Pole widzenia koni jest bardzo specyficzne. Konie bowiem nie widzą obiektów znajdujących się zaraz przed ich łbem oraz za nimi. Strefa widzenia dwuocznego też jest stosunkowo mała, a cały obszar po bokach zwierzęcia obejmuje widzenie jednooczne. Zwierze może więc reagować strachem lub nawet atakiem, kiedy nagle usłyszy, że coś znajduje się w strefie jego niewidzenia.

Podałam tu tylko przykłady pewnych sytuacji i mechanizmów występujących u koni, ale zapewniam Was, że jest tego dużo więcej (jeśli ktoś byłby zainteresowany tematyką serdecznie polecam prace Andrei Kutsch). Zatem gdy zoopsycholog chce zmodyfikować niepożądane zachowanie zwierzęcia, powinien robić to w sposób zgodny z jego naturą i w pełni dla niego zrozumiały.

Wczoraj zapytałam znajomej z czym kojarzy się jej psychologia zwierząt. Odpowiedziała: „Z tym facetem z telewizji..., no tym Cesarem, który zaklina psy”. Mam nadzieję, że dzięki temu artykułowi, będziecie w przyszłości umieli na podobne pytanie odpowiedzieć bardziej szczegółowo :)

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji w komentarzach :)

wtorek, 15 marca 2016

Czy reklamy kłamią?

          "Reklama kłamie" - zwrot, który zapewne słyszeliście niejednokrotnie, może nawet się z nim zgadzacie i staracie się być świadomymi konsumentami, na ile jednak jesteśmy w stanie odrzucić informacje o produktach płynące do nas z radia, telewizjii czy olbrzymich billboardów przy ulicach i podjąć własne, świadome, przemyślane decyzje?

          Gdybyśmy każdy najmniejszy problem w naszym życiu próbowali rozwiązać podejmując najpierw dociekliwą analizę, konstruując listę wszystkich "za" i "przeciw", nie starczyłoby nam czasu na życie. Codzienne zakupy czy usługi są właśnie jednym z takich "małych problemów" i mimo, że chcielibyśmy mieć nad nim pełną kontrolę, niezwykle trudno jest oprzeć się magii reklamy. Reklamodawcy, doskonale wiedzą o tym, że lubimy "chodzić na skróty", w czym nie ma nic złego! Skoro mózg może ograniczyć wysiłek poznawczy i przeznaczyć zaoszczędzony czas na odpoczynek, czemu z tego nie skorzystać? Kuszącą jest opcja otrzymania gotowej listy "zalet i wad" na podstawie, której możemy podjąć decyzję o zakupie. I cały proces byłby w porządku, gdyby nie jeden istotny element - pieniądze. Kampanie reklamowe mają jeden cel, zdobyć jak najwięcej konsumentów czyli zysków materialnych; stąd wszystkie kłamstwa i sztuczki jakie docierają do nas z ich strony; nawet jeśli zdajemy sobie z nich sprawę, unikanie wpadania w sidła reklamy jest niezwykle ciężkie, a to za sprawą kilku najpopularniejszych taktyk jakie stosowane są w marketingu, a o których zamierzam opowiedzieć:
  • "ekspert poleca" - przystojny mężczyzna, ok. trzydziestoletni, w białym fartuchu, z jeszcze bielszym uśmiechem pokazuje nam najnowszą pastę do zębów; schemat, który wykorzystywany jest nagminnie, ale, jak tu nie wierzyć dentyście? Skoro nie jemu to komu? - prawda jest taka, że nie mamy pojęcia czy mężczyzna jest dentystą, aktorem czy hydraulikiem, reklama jest odgrywaniem pewnej sceny, nie możemy o tym zapominać.
  • szczęśliwa rodzina, para, przyjaciele, lato, słońce, świetna zabawa - łączenie produktu, który zamierza się sprzedać z pozytywnymi obrazami jest jedną z lepszych metod wzbudzenia zainteresowania produktem, oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że otwarcie butelki napoju nie spowoduje nagle przeniesienia na imprezę na plaży, ale reklama (szczególnie jeśli kilkakrotnie powtarzana), aktywuje w naszym mózgu schemat, łączy dany produkt z pozytywnymi emocjami, dlaczego więc nie sięgnąć po butelkę soku, który wywołuje u nas uśmiech?
  • stereotypy - tą taktykę najczęściej możemy podpatrzeć w reklamach środków odchudzających. Przed zastosowaniem nowej herbatki, tabletek czy kremu Tomasz był smutnym kawalerem z nadwagą, spędzającym całe dnie w domu, nie odnosił sukcesów w pracy, po zastosowaniu reklamowanej kuracji stał się nową osobą! Schudł, znalazł partnerkę, dostał awans, a na dodatek okazało się, że jego wuj z zagranicy przepisał mu w spadku wyspę! - wykorzystywanie stereotypów w reklamie jest niebezpieczne, nigdzie nie udowodniono, że osoby z nadwagą nie mogą odnosić sukcesów w życiu, nie istnieje żadna wyraźna korelacja między tymi dwoma zjawiskami, za to reklama ma wpływ na utrwalanie się takowych wyobrażeń, a nawet przyczynia się do ich tworzenia, mimo, że mogły nie istnieć w czyjejś świadomości. Bardzo często prowadzi to do stygmatyzacji osób do których odnoszą się stereotypy (czy są to ze względu na wagę, płeć czy narodowość).
  • częstotliwość - liczba ekspozycji na daną reklamę zwiększa prawdopodobieństwo zakupu w większości przypadków, a to dlatego, że nasz mózg preferuje to co "znane", mimo, że nie sprawdziliśmy nigdy produktu na nas samych, ani nawet nie słyszeliśmy o nim od znajomych, gdy staniemy przed półką sklepową i nie będziemy wiedzieli co wybrać, a cena nie będzie naszym priorytetem, prawdopodobnie wybierzemy to co widzieliśmy w reklamie, tylko i wyłącznie dlatego, że mamy wrażenie, że jest nam to znane.
          Lista mogłaby ciągnąć się w nieskończoność, ale dobrze będzie zakończyć tutaj, pamiętajcie, że macie prawo wyboru, ale też nie bądźcie dla siebie zbyt surowi, nad reklamami zwykle pracuje sztab specjalistów, włączając w to psychologów, którzy znają schematy i procesy naszego mózgu znacznie lepiej niż my, mimo że zdajemy sobię sprawę z ich sztuczek, czasami nie sposób się na nie nie nabrać.

niedziela, 13 marca 2016

Przywiązanie

Jest godzina 00:48 w sobotnią noc (a właściwie to już w niedzielną) a mi się właśnie przypomniało, że na dzisiaj przypada moja kolej wpisu. Czasem nienawidzę siebie za to, że robię wszystko na ostatnią chwilę. Nie pozostaje Wam nic innego jak wybaczyć mi ten mały poślizg… Zwykło się mówić, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, jestem zatem ciekawa co na to wszystko powiedziałaby moja niezwykle obowiązkowa mama! Jesteście ciekawi tego jak Wasze nawiązywane w dzieciństwie relacje wpływają na jakość tych, które nawiązujecie w przyszłości? Właśnie o tym postaram się (w niezwykłym uproszczeniu) Wam dzisiaj opowiedzieć.

Zapewne nie zaskoczę Was mówiąc, że człowiek jest istotą społeczną, która charakteryzuje się zdolnością do tworzenia więzi i nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. Jest to zauważalne już od najmłodszych lat, kiedy dziecko prezentuje szereg zachowań, którymi chce zwrócić na siebie uwagę pożądanej osoby. Dodatkowo zostało udowodnione, że wartości jakie są prezentowane dziecku przez jego opiekunów, w pewnym stopniu kształtują jego moralność obserwowaną w dorosłym życiu. Specyficzną relację pomiędzy dzieckiem i jego opiekunem określa się w psychologii terminem „przywiązanie”. Styl przywiązania jest definiowany jako kształtowane od dzieciństwa formy zachowania, które prowadzą do wykształcenia specyficznych relacji, jak zaufanie i poczucie bezpieczeństwa w kontaktach interpersonalnych. Za twórcę teorii przywiązania uważa się Johna Bowlby, z kolei Mary Ainsworth stworzyła procedurę badawczą, która umożliwia pomiar stylu przywiązania (tzw. procedura obcej sytuacji; warto się zaznajomić ;)). Umożliwia ona wyróżnienie trzech stylów przywiązania:
  • styl bezpieczny – objawia się między innymi pełnym zaufaniem dziecka do opiekuna, w naszej kulturze jest uznawany za najbardziej pożądany;
  • styl lękowo-ambiwalentny - spowodowany niepewnością dziecka co do obecności opiekuna;
  • styl unikający – jako jego przyczynę można podać częstą nieobecność opiekuna dziecka w chwili odczuwania przez niego zagrożenia.
Kaźmierczak i Plopa zaobserwowali związek pomiędzy stylami przywiązania partnerów a odczuwaną przez nich satysfakcją z małżeństwa. Wskazuje się na fakt, iż bezpieczny styl przywiązania miałby sprzyjać dobrej jakości związku, a pozostałe style występowałaby w tym przypadku razem z takimi zachowaniami, które nie są korzystne dla małżeństwa. Inne badania potwierdziły, że osoby, u których obserwuje się występowanie lękowo-ambiwalentnego stylu przywiązania doświadczają trudności w pożyciu małżeńskim. Znana jest również teoria, według której w związkach romantycznych występuje taki sam styl przywiązania jaki stwierdzono u nich w dzieciństwie. Według Plopa:
  • unikowy typ przywiązania można wiązać z brakiem zaufania i komfortu w relacji z partnerem, unikaniem relacji intymnych;
  • bezpieczny typ przywiązania odpowiada odczuwaniu satysfakcji ze związku, sprzyja poczuciu bezpieczeństwa;
  • lękowo-ambiwalentny typ przywiązania cechuje niepewność co do uczuć partnera, częste frustracje i odczuwanie silnej potrzeby do ciągłego bycia w bliskości.
Mam nadzieję, że poruszona przeze mnie kwestia Was zainteresowała i zachęcam wszystkich do samodzielnego pogłębienia tematu. Życzę spokojnej niedzieli!


Kaźmierczak, M. i Plopa, M. (2006). Style przywiązaniowe partnerów a jakość komunikacji w małżeństwie. Psychologia Rozwojowa, 4 (11), 115-126.
Liberska, H. i Suwalska, D. (2011). Styl przywiązania a relacje partnerskie we wczesnej dorosłości. Psychologia Rozwojowa, 1 (16), 25-39.
Obuchowska, I. i Jaczewski, A. (1992). Rozwój erotyczny. Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne.
Plopa, M. (2008). Psychologia rodziny: teoria i badania. Kraków: Impuls.
Plopa, M. (2008). Więzi w małżeństwie i rodzinie. Metody badań. Kraków: Impuls.

czwartek, 10 marca 2016

Relacja z trzeciej akcji!

          Czas na relację z naszej trzeciej i ostatniej akcji ulicznej! Tym razem postanowiłyśmy sprawdzić, czy drobny miły gest, przejaw sympatii ze strony drugiego człowieka, może mieć na nas jakiś wpływ. Jak myślicie? Jeśli jesteście ciekawi, jaki uzyskałyśmy efekt, zachęcamy do lektury :)

          Zastosowałyśmy procedurę podobną do tej z pierwszej akcji. Po prostu wyszłyśmy na ulice Krakowa, zagadując do przechodniów i prosząc o udział w projekcie społecznym. Chociaż, może nie było aż tak podobnie :) Każda z osób, po wyrażeniu zgody, otrzymywała do wypełnienia bardzo krótką ankietę, wyglądającą w ten sposób (w drugim pytaniu można było zaznaczyć dowolną ilość odpowiedzi):

Czy jesteś szczęśliwy/-a?
  • TAK
  • NIE

Co sprawia, że ludzie są szczęśliwi?
  • Rodzina
  • Przyjaciele
  • Zdrowie
  • Pieniądze
  • Sława i sukcesy
  • Praca
  • Miłość
  • Hobby
  • Przyjemności
  • Piękno
  • Inne
Jakie? ……………………………………………………………………………………………………………….

          Tak, to już wszystko! I kiedy dwie z nas zachowywały się właśnie w ten sposób, to znaczy aktywnie podchodziły do przechodniów czy osób czekających np. na przystankach, prosząc o wypełnienie ankiety, dwie dziewczyny miały nieco ciekawsze zadanie….

          Mianowicie, trzymały karteczki opisane „Darmowe uściski”/”Free hugs”, ładnie się uśmiechając i czekając na miłe osoby, które zechcą się do nich przytulić, by zaraz po uścisku poprosić o wypełnienie naszej ankiety na temat szczęścia.





          Każda z osób w obu grupach dostała oczywiście również ulotkę naszego projektu „Trwa badanie” :)

          Cicho przypuszczałyśmy, że osoby przytulone będą chętniej deklarować, że są szczęśliwe oraz wyżej cenić wartości związane z relacjami międzyludzkimi, niż materialne czy samorozwojowe.

          Ok, to czas na trochę liczb! Łącznie udało nam się porozmawiać z 40 osobami, choć zaczepiłyśmy (werbalnie lub uśmiechem ;) aż 53. Niestety, liczby osób w grupach przytulanych i nieprzytulanych nie są równe, więc wszystkie liczby podane zostaną również procentowo (w przybliżeniu) :) Poniżej znajdują się również diagramy i tabele z wynikami, które mogą ułatwić zapoznanie się z nimi i porównywanie różnych grup :)

          Zacznijmy od przytulonych ;) Spośród 16 przechodzących osób tylko 2 kobiety nie miały ochoty na uścisk, czyli aż 88% podeszło się przytulić! Po czym żadna z tych osób nie tylko nie odmówiła wypełnienia ankiety, ale więcej, wszystkie zadeklarowały, że są szczęśliwe. Natomiast w grupie osób nieprzytulonych, z 37 zaczepionych, 26 wyraziło zgodę na udział (70% - wciąż nieźle, jednak mniej niż wśród osób, które zostały przytulone). Natomiast spośród osób, które zdecydowały się wypełnić ankietę, 21 (57% z całości zaczepionych osób) uznało się za szczęśliwych, a 5 za nieszczęśliwych. Co ciekawe, wśród tych pięciu osób znalazła się tylko jedna kobieta. Natomiast jeśli chodzi o osoby, które odmówiły udziału w ankiecie, 8 spośród 11 stanowiły kobiety.



          Dobrze, to zajmijmy się drugim pytaniem. Kilka słów wyjaśnienia do tabel - TAK/NIE oznacza decyzję w przypadku pierwszego pytania. W wierszach poniżej jest liczba i płeć odpowiadających. W kolumnie po lewej są wartości z ankiety, a w odpowiadających wierszach liczby, oznaczające ilość osób, które je wybrały, z przeliczeniem na procenty dla danej grupy osób (np. szczęśliwych kobiet). Takiego przeliczenia nie ma w przypadku naszej pojedynczej nieszczęśliwej kobiety, bo po prostu nie miałoby sensu ;)

PRZYTULANI


7 x kobiety
7 x mężczyźni
Rodzina
7 (100%)
5 (71%)
Przyjaciele
6 (86%)
4 (57%)
Zdrowie
6 (86%)
2 (29%)
Pieniądze
2 (29%)
2 (29%)
Sława i sukcesy
1 (14%)
1 (14%)
Praca
2 (29%)

Miłość
7 (100%)
3 (43%)
Hobby
3 (43%)
4 (57%)
Przyjemności
4 (57%)
3 (43%)
Piękno
2 (29%)
1 (14%)
Inne
Pasja
Sport




NIEPRZYTULANI
TAK
NIE


13 x kobiety
13 x mężczyźni
1 x kobiety
4 x mężczyźni
Rodzina
11 (85%)
7 (54%)


3 (75%)
Przyjaciele
11 (85%)
4 (31%)


2 (50%)
Zdrowie
10 (77%)
6 (46%)


2 (50%)
Pieniądze
4 (31%)
0 (0%)
1
2 (50%)
Sława i sukcesy
0 (0%)
1 (8%)
1
1 (25%)
Praca
3 (23%)
5 (38%)
1
3 (75%)
Miłość
10 (77%)
5 (38%)


4 (100%)
Hobby
6 (46%)
5 (38%)


3 (75%)
Przyjemności
3 (23%)
3 (23%)


2 (50%)
Piękno
5 (38%)
2 (15%)


1 (25%)
Inne
Wiara
Bóg
Ludzi w 21 wieku cieszą tylko pieniądze
To, o czym marzysz

          Jeśli zastanawiacie się, czemu nie rozważyłyśmy różnic międzypłciowych, już wyjaśniam ;) Oczywiście, zaobserwowałyśmy takie różnice. Przede wszystkim była to kobieca tendencja do wybierania znacznie większej ilości odpowiedzi niż mężczyźni, dlatego można odnieść wrażenie, że wyżej cenią niemal wszystkie te wartości, jednak my nie chciałybyśmy wyciągać takich wniosków. Może po prostu mężczyźni mają bardziej sprecyzowane, co ich uszczęśliwia. A może akurat trafiłyśmy na małomównych panów :D

          Jedyne warte uwagi różnice występują w przypadku ‘Miłości’ – jest ona ewidentnie silniej uznawana za uszczęśliwiającą przez kobiety. Choć każdy z mężczyzn deklarujących, że są nieszczęśliwi, zaznaczył tę wartość. Prawda, że ciekawa sytuacja? Jednak, żeby cokolwiek wnioskować, musiałybyśmy porozmawiać z większą liczbą osób. Przedstawiciele obu płci natomiast doceniają znaczenie rodziny dla osiągnięcia szczęścia.

          Nie zamierzamy wyciągać z tych malutkich liczb jakiś szalonych wniosków – osób, które wypełniły ankiety jest niewiele, więc mogłyśmy zupełnie przypadkowo wpaść na kogoś, kto był akurat zdenerwowany i zdeklarował, że nie jest szczęśliwy. Pytania i pojęcia, które zastosowałyśmy, były bardzo ogólne. Każdy ma pewne doświadczenia i systemy wartości, które mogły wpłynąć na udzielane przez niego odpowiedzi.

          Mamy jednak nadzieję, że udało nam się pokazać Wam ten efekt, na którego uzyskaniu nam zależało – może mały uścisk nikogo realnie nie uszczęśliwi, ale potrafi wyraźnie podnieść nastrój na cały dzień :) Więcej – uściśnięta osoba od razu staje się milszą dla innych i niesie pozytywną energię, by rozprzestrzenić ją dalej. I nie musisz od razu przytulać przypadkowych ludzi na ulicy – wystarczy mały uśmiech, dobre słowo czy drobna pomoc. Pamiętasz naszą pierwszą akcję? Uśmiech sprawi również, że ty będziesz uważany za sympatyczniejszą, atrakcyjniejszą osobę. Naprawdę warto, to przecież nic nie kosztuje :) Zakończę może nieco górnolotnym, ale jakże prawdziwym cytatem Mahatma Gandhi: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”.

WAŻNE!

          Pamiętajcie, że to, co robimy, to nie badania czy eksperymenty, nie przeprowadzamy ich w sposób systematyczny, nie używamy żadnych konkretnych metod, a osoby, które biorą w nich udział są całkowicie przypadkowe i przede wszystkim, nieliczne.

          Więc co my właściwie robimy? Staramy się uchwycić nietrudne do zauważenia, choćby w codziennym życiu, efekty działające w relacjach międzyludzkich, żeby lepiej je sobie i Wam uświadomić, pokazać i zachęcić do przeniesienia na własne działania ;) 

wtorek, 8 marca 2016

Trochę kobieco – stereotypy i moc makijażu

Kobiety często stykają się ze stereotypami nawiązującymi do przedstawicielek płci żeńskiej, jak ten, że blondynki są mało inteligentne, kobieta powinna zajmować się domem i dziećmi, a nie karierą zawodową albo atrakcyjność jest oznaką braku osobowości. Ludzie z reguły są przyzwyczajeni do korzystania z heurystyk, czyli skrótów myślowych. Zamiast zastanowić się przez chwilę i pomyśleć, często nieświadomie czy automatycznie stosują stereotypy, do których mają szybki i wygodny dostęp. A przecież jaki miałby być związek koloru włosów z inteligencją, czy atrakcyjności z osobowością? Żaden! Każda osoba sama kieruje swoim życiem, a żadne stereotypy nie powinny stanąć jej na drodze podczas dokonywania wyboru czy oceny.

         Ale zostawmy stereotypy – teraz znacznie przyjemniejszy i użyteczny temat, specjalnie z okazji Dnia Kobiet ;) Powiedzmy sobie trochę na temat atrakcyjności kobiety i wpływie makijażu na otaczających ją mężczyzn. Po pierwsze uważajcie podczas wybierania koloru podkładu do twarzy, gdyż w jednym badaniu mężczyźni oceniając atrakcyjność kobiety, skupili swoją uwagę przede wszystkim na odcieniu skóry, w tym przypadku na podkładzie. Dlaczego? Bo właśnie on pozwolił zachować symetrię twarzy i zdrowy odcień skóry.

W innym natomiast badaniu udowodniono moc czerwonej szminki. Mężczyźni częściej podchodzili w barze do kobiet z czerwoną szminką na ustach, mniej chętnie do kobiet z brazową szminką, a najrzadziej do tych z różową. Może opłaca się mieć w torebce czerwoną szminkę? :) A co na temat tak przez kobiet lubianego różu? W kolejnym badaniu wykazano, że wzrost unaczynienia naczyń krwionośnych na twarzy kobiety, czyli powstawanie rumieńca powoduje, że mężczyźni odbierają kobietę jako atrakcyjniejszą. Sprawdź to!

Drogie panie, otrzymałyście dziś tyle porad… Nie bójcie się zmian. Dziś macie najlepszą okazję, żeby wszystko to sprawdzić i zaskoczyć kochanego chłopaka albo napotkanego przystojniaka :) Kochajcie, bądźcie kochane i oczywiście piękne. Dla kogo? Przede wszystkim dla siebie samych :)



Mulhern, R., Fieldman, G., Hussey, T., Leveque, J. L., Pineau, P. (2003). Do cosmetics enhance female Caucasian facial attractiveness?. International Journal of Cosmetic Science, 25, 199-205.

Elliot, A. J., Niesta, D. (2008). Romantic red: Red enhances men’s attraction to women. Journal of Personality and Social Psychology, 95(5), 1150-1164.

Gueguen, N. (2012). Does red lipstick really attract men? An evaluation in a bar. International Journal of Psychological Studies, 4, 206-209. 

piątek, 4 marca 2016

W poszukiwaniu przyszłego męża

          Niedawno przyjaciółka (buziaki!) podesłała mi artykuł dotyczący tego, że współcześni mężczyźni nie szukają już kobiet atrakcyjnych, ale również inteligentnych z komentarzem ‘Nie wiem, czy się z tego powodu cieszyć czy smucić’. Poza tym, że jej dystans do siebie jest godny pozazdroszczenia, podniosła w tym momencie naprawdę ciekawy temat, nad którym głowią się naukowcy zajmujący się psychologią ewolucyjną, a mianowicie, co kieruje ludźmi podczas wyboru partnerów?  
          Społeczeństwo nie jest takie samo, jak kilkaset czy nawet kilkadziesiąt lat temu, równouprawnienie płci rozgościło się w nim na dobre, co jest świetną wiadomością, jednak wywołuje ciąg innych zmian. Obecnie od kobiet oczekuje się nie tylko, że urodzą zdrowe dzieci i stworzą domowe ognisko, ale również, że pomogą w zarabianiu na utrzymanie rodziny, dlatego liczy się już nie tylko ich płodność i ciepłe usposobienie, ale również inteligencja czy inne zalety charakteru. Cóż, niech ktoś teraz powie, że łatwo jest być kobietą (chociaż chyba nie powinnam zbyt mocno narzekać, uwielbiam moje prawo do edukacji i możliwość rozwijania kariery zawodowej).  

          Ale  powiedzmy sobie szczerze – inteligencja jest super, osobowość jest ważna, lecz każdy z nas zwraca dużą uwagę, przynajmniej podczas pierwszego spotkania, na wygląd potencjalnego przyszłego partnera. Wystarczy pomyśleć o niezwykle popularnych ostatni stronach internetowych typu Spotted, za pomocą których można odnaleźć osobę zauważoną na ulicy –  przecież w ciągu tych kilku sekund spotkania ta obca osoba mogła zachwycić nas wyłącznie wyglądem czy urokliwym stylem bycia. 

          A kojarzycie rubryki z ogłoszeniami matrymonialnymi w gazetach? Choć obecnie zostały wyparte przez internetowe portale randkowe, stanowiły świetne źródło informacji na temat tego, czego oczekujemy od płci przeciwnej. W 2002 roku analizy takich danych podjęła się trójka polskich psychologów, Bogdan Wojciszke, Wiesław Baryła i Anna Downar.  

          Okazało się, że mężczyźni od kobiet, niezależnie od tego, czy poszukują towarzyszki życia czy kochanki, oczekują przede wszystkim atrakcyjności fizycznej, choć często pojawiała się również wzmianka o tym, że chcieliby, żeby potencjalna partnerka była po prostu „miła”. Kobiety mają świadomość męskich oczekiwań i w swoim ogłoszeniach chętnie oferują własną urodę. Natomiast od przyszłych partnerów oczekują nie atrakcyjności, a głównie zasobów, na przykład finansowych lub w postaci wysokiej pozycji społecznej czy zawodowej. Nie, wcale nie chcemy ich dlatego, że jesteśmy puste – zależy nam na stabilizacji dla nas i naszych dzieci. Co ciekawe, mężczyźni wydają się nie mieć świadomości kobiecych oczekiwań, oferując im równie często zasoby, jak i urodę.   
          Drogie Panie, mam nadzieję, że udało mi się pokazać Wam tym artykułem, że każda z Waszych cech, zarówno fizycznych, intelektualnych, jak i osobowościowych, może zostać doceniona. Pamiętajcie, że wszystkie jesteście piękne, a dla kogoś nawet idealne. I nie ma czym się martwić, jeśli jeszcze nie udało Wam się spotkać tej osoby. Panowie, Wy też jesteście w porządku ;) Serdecznie pozdrawiam   

Wojciszke, B. (2011). Psychologia społeczna. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar. 

wtorek, 1 marca 2016

Dlaczego Kitty musiała zginąć? - czyli o rozproszeniu odpowiedzialności

          Pozwólcie, że na początku opowiem Wam o przypadku Kitty Genovese, który w 1964 wstrząsnął Nowym Yorkiem.

          Kitty była młodą kobietą. Pewnego dnia, późnym wieczorem, gdy wracała do swojego domu, została zaatakowana przez mężczyznę z nożem. Przestraszona krzyczała i błagała o pomoc. Zajście miało miejsce na osiedlu, wielu z jego mieszkańców miało wtedy otwarte okna. Po ulicy kręciło się również paru przechodniów. Jeden z mieszkańców widząc scenę przez okno, krzyknął tylko do napastnika „Zostaw ją w spokoju!”. Nożownik przestraszył się i uciekł, po uprzednim dźgnięciu dziewczyny nożem. Później jednak, kiedy zorientował się, że nikt więcej nie reaguje na jej stan, jeszcze dwukrotnie wracał, by zadać jej kolejne ciosy. Po trzecim ataku Kitty umarła. Całe zajście trwało około 35 minut, a widziało je 38 osób. Przez cały ten czas żadna z nich nie zareagowała. Nikt nie zadzwonił na policję i nikt bezpośrednio nie pomógł dziewczynie.

          To wydarzenie wywołało falę badań, których wynikiem było zaobserwowanie efektu rozproszenia odpowiedzialności. Polega on na tym, że odpowiedzialność za podjęcie działania w danej sytuacji, rozkłada się na wszystkie współobecne w tej sytuacji osoby. Paradoksem jest tutaj fakt, że im więcej osób jest świadkiem ataku czy przestępstwa, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś zareaguje (choć intuicja podpowiada nam coś całkiem przeciwnego).

          Jak możemy przezwyciężyć mechanizm dyfuzji odpowiedzialności? Jak sprawić, żeby ktoś pomógł nam w potrzebie? Odpowiedź jest całkiem prosta i z pewnością większość z Was spotkała się z poniższym przykładem. Otóż, wyobraźcie sobie, że jesteście świadkiem wypadku samochodowego i sami zaangażowaliście się w pomoc poszkodowanym. Co robić, jeśli chcecie, żeby ktoś wam pomógł lub zadzwonił na pogotowie? W takiej sytuacji wołanie „Niech ktoś zadzwoni na pogotowie!” nie przyniesie pożądanych rezultatów. Dużo bardziej skuteczniejsze jest bowiem wskazanie kogoś ze słowami: „Hej, ty! W koszulce Iron Maiden! Dzwoń na 112, ale już!”. Kiedy zwrócimy się do kogoś osobiście, mechanizm rozproszenia odpowiedzialności wydaje się zanikać. Cała odpowiedzialność za waszą sprawą spada wtedy na wskazanego człowieka.

          Wiemy już co robić, żeby przełamać rozproszenie odpowiedzialności u innych, jednak jak to zrobić u siebie samego? Z całą pewnością, ważna jest tutaj sama świadomość występowania tego efektu i zmuszenie się do działania z myślą, że jeśli Wy tego nie zrobicie, jest małe prawdopodobieństwo, że zrobi to ktoś inny.

          Ciekawostką jest tutaj fakt, że niektórzy ludzie są w pewnym stopniu odporni na ten mechanizm. Są to z reguły osoby, których status społeczny wiąże się z pewną odpowiedzialnością za innych i działaniem, na przykład lekarze czy osoby na stanowiskach kierowniczych.

          Pamiętajmy, że wystarczyłby jeden telefon na policję zaraz po pierwszym ciosie nożem wymierzonym Kitty, a dziewczyna najprawdopodobniej nadal by żyła. Zakończę więc dzisiejszą notkę małym apelem: REAGUJCIE! :)